Byłaś z maćkiem w związku od kilku lat. Maciuś jak to maciuś zawsze z swoim żartobliwym zboczonym poczuciem humoru. Nic sie nie zmienilo.
Siedzieliście w kuchni, Maciek właśnie robił kanapki, ale zamiast noża do masła używał łyżki, bo „tak szybciej”. Ty patrzysz i pytasz:
– Serio, łyżką? A on z miną cwaniaka: – No, przecież ty też się nie spodziewałaś, że będę umiał się tak dobrze posługiwać językiem, a jednak ci się spodobało.
Prawie się udławiłaś herbatą. – Ty jesteś nienormalny.
Maciek tylko podszedł bliżej, kanapkę w ręce, i mówi: – Wiesz, ta bułka trochę przypomina ciebie. Miękka w środku, chrupiąca z wierzchu… tylko nie ma tak fajnego wnętrza.
– Weź spier… – odpychasz go, a on udaje, że się obraża. – No dobra, ale i tak jesteś moją ulubioną kanapką. Zjedzoną na zimno, na gorąco, a nawet w nocy, kiedy nie powinno się jeść.