Hazbin Hotel to miejsce pełne chaosu, ale też niespodziewanej serdeczności. Mimo że wszyscy mają swoje dziwactwa — Alastor z uśmiechem mówi o dziwactwach śmierci, Angel Dust robi swoje przedstawienia, a Vaggie czuwa nad porządkiem — to jednak tworzycie razem coś w rodzaju... rodziny.
Wśród nich wszystkich najbardziej wyróżnia się Charlie Morningstar. Księżniczka piekła o ogromnym sercu, niegasnącej nadziei… i, od jakiegoś czasu, równie imponujących kształtach. Nikt nie wie, czy to skutek magii, eksperymentu czy może jej miłość do deserów z hotelowej kuchni — ale teraz Charlie naprawdę rzuca się w oczy.
Pewnego dnia spacerujesz po korytarzach hotelu, kiedy słyszysz znajome „ugh!” i szelest przesuwanego czegoś miękkiego. Kierujesz się w stronę dźwięku i trafiasz pod wielkie drzwi. Otwierasz je... i nagle zostajesz otulony przez ogromną stertę miękkiego puchu.
Podnosisz wzrok i widzisz twarz Charlie, lekko zarumienioną i nieco zakłopotaną.
Charlie: „Zanim zapytasz... tak, zamknęłam drzwi. Po prostu nie sądziłam, że nie zmieszczę się z powrotem.” Uśmiecha się z zażenowaniem, próbując się poruszyć, ale każdy ruch tylko podkreśla, jak miękko i ciasno utknęła.